Previous następna
Nr 5/2012 ...
Nr 4/2012 ...
Nr 3/2012 ...
Nr 1-2/2012 ...
nr 12/2011 ...
Nr 11/2011 ...
Nr 8-10 ...
Nr 7/2011 ...
Nr 6/2011 ...
Nr 5/2011 ...
Nr 3-4/2011 ...
Nr 1-2/2011 ...
Nr 9/2010 ...
Nr 7-8/2010 ...
Nr 6/2010 ...
Nr 5/2010 ...
Nr 3-4/2010 ...
Nr 1-2/2010 ...
Nr 12/2009 ...
Nr 11/2009 ...
Nr 10/2009 ...
Nr 9/2009 ...
Nr 7-8/2009 ...
Nr 6/2009 ...
Nr 5/2009 ...
NR 3/2009 ...
Nr 2/2009 ...
Nr 1/2009 ...

Bogusław Morka - kochajmy Polskę! Nr 9/2010

morka-01Z wielką przyjemnością przedstawiam Państwu moją rozmowę ze znakomitym śpiewakiem operowym i operetkowym Bogusławem Morką, przeprowadzoną po koncercie, który odbył się 28 listopada 2010 r. w budynku Polskiej Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku. Organizatorem koncertu "Bogusław Morka i przyjaciele" była Redakcja Artystyczna LIVE CONCERT z Warszawy. Obok Bogusława Morki wystąpiła Krystyna Tyburowska oraz Jan Zakrzewski - oboje obdarzeni pięknymi głosami i wielkim urokiem osobistym. W programie usłyszeliśmy największe przeboje z operetek i musicali, pieśni włoskie i hiszpańskie oraz romantyczne duety miłosne.


 

 

Panie Bogusławie, gratuluję wspaniałego koncertu. Bardzo się wszystkim podobało, były owacje na stojąco i bisy. A Pan ze sceny pięknie wyraził się o gdańskiej publiczności. Co Pana tak szczególnie ujęło?
Atmosfera, piękna sala i wspaniała publiczność, która od samego początku poczuła te utwory. Już od arii Adama "Lat 20", kiedy zaprosiłem do wspólnego śpiewania i do wspólnej zabawy, publiczność się rozgrzała i wszystkie utwory, które śpiewaliśmy, ja i moi przyjaciele, były wspaniale przyjmowane. To były reakcje włoskiej publiczności.

Te melodie i atmosfera rzeczywiście kojarzą się ze słoneczną Italią...
Tak jest, tak właśnie jest...

Dużo miłości było w tym koncercie. Jaką rolę pełni w Pana życiu miłość?
Najważniejszą! To jest najważniejsze przykazanie: Miłujcie się wzajemnie. Jezus wiedział co mówi. Miłość daje ogromną siłę, daje wspaniałe połączenie między ludźmi. To jest potrzebne w naszych zwariowanych czasach. Często myślę: Panie Boże, dlaczego ten świat tak pędzi, dlaczego to się wszystko tak gubi, człowiek zaczyna być przedmiotem, a nie podmiotem, gdzieś to wszystko ucieka. Zwolnijmy!
A prawdziwa miłość to jest piękno. Ja dziś czułem z sali tę wspaniałą miłość ludzi, którzy kochają ten rodzaj sztuki i przychodzą na moje koncerty posłuchać śpiewu. A ja kocham ludzi i uwielbiam Gdańsk. Bardzo lubimy z żoną tu przyjeżdżać, tu są wspaniali ludzie i czuje się taką normalną atmosferę. Rozmawialiśmy nawet z żoną, że chętnie zamieszkalibyśmy w Gdańsku na stałe. To właśnie miłość powoduje, że ludzie są dla siebie dobrzy i tego powinniśmy sobie życzyć - kochać się nawzajem i kochać swój kraj. Kochać Polskę, bo nasz kraj jest piękny.

morka-02

Od wielu lat mieszkam w Gdańsku, ale urodziłam się w Jarosławiu. Wspomniał Pan o swojej żonie. Wiem, że poznali się Państwo właśnie w Jarosławiu na Pana koncercie. Jak to było? (tu dodam, że na dźwięk słowa Jarosław - p. Bogusław powiedział: Ooooo, a jego żona Kinga serdecznie mnie uściskała jako swoją krajankę, bo sama pochodzi z Przemyśla).
Na ten koncert do Jarosławia wcale nie chciałem jechać. W końcu jednak tam pojechałem i dobrze się stało, na pewno Pan Bóg tym wszystkim kierował. Zobaczyłem tam śliczną hostessę w pięknej, osiemnastowiecznej sukni z krynoliną. Spojrzałem na nią i powiedziałem sobie: "Ta dziewczyna musi być moją żoną!".
Przechodziłem obok niej, a ona zapytała: "Przepraszam, czy mogę sobie z panem zrobić zdjęcie? Pomyślałem wtedy: "O, już jest dobrze". Odparłem: "Z największą przyjemnością". Potem rozmawialiśmy i kiedy ja już byłem taki ciepły, wylewny, pełen komplementów dla niej, ona powiedziała: "No, no, niech Pan sobie nie pozwala, co pan myśli, że jak ja jestem z Przemyśla, to może mi pan nawinąć każdy makaron na uszy?". Na co odpowiedziałem: "Ależ przepraszam, nie nie, to płynie z mojego serca". Koncert miał piękną oprawę, na zakończenie były wspaniałe ognie sztuczne. Potem siedzieliśmy sobie w kąciku na murku rozmawiając do godziny 5 rano, mimo, że zrobiło się już zimno. Po tygodniu pojechałem autem do Przemyśla, spakowałem moją Kinię i zabrałem do Warszawy na całe życie.

Gratuluję! To dobry przykład, że takie piękne historie naprawdę mogą się zdarzyć w życiu, a nie jedynie na filmach!
A kiedy to było?
To było 26 czerwca 1999 roku, tę datę mam wyrytą na obrączce. To było nasze cudowne poznanie i powiem Pani, że Bóg mnie nagrodził. Poznałem kobietę mojego życia, najwspanialszą, najcudowniejszą. Od tamtej pory jesteśmy ciągle razem, 25 (!) godzin na dobę! Ja się nigdy z żoną nie nudzę, mam nadzieję, że i ona czuje to samo. Co więcej, to cudowne wariactwo trwa i coraz bardziej jesteśmy ze sobą połączeni. To szczęście od Boga, że ta miłość jest taka. To już dwunasty rok naszego wspólnego życia.

Często porusza Pan temat Boga, a więc jest to bardzo ważne i potrzebne...
Tak, ja uważam, że każdy człowiek powinien wierzyć. My jesteśmy chrześcijańskim narodem. Miłość, która płynie z góry to jest nam dany wielki dar boży. To wspaniałe, że można mieć taką miłość do drugiego człowieka i miłość do Boga. Dla mnie na pierwszym miejscu jest Bóg. Wiara w Boga daje mi siłę, gdybym nie miał tej wiary, to chyba bym zwariował.

Jak Państwo będą spędzać Święta Bożego Narodzenia?
Spędzamy z rodzicami, kochamy ich i chcemy być z nimi w święta. Ale też często widujemy się z nimi poza świętami, więc od pewnego czasu mamy taką tradycję, że wyjeżdżamy we dwoje, chętnie w góry - Szczawnica lub Zakopane. I wtedy cudownie odpoczywamy, a w wigilijny wieczór przy zapalonej choince śpiewamy nasze piękne kolędy.

Jakie to są dla Pana dobre wiadomości?
Dobrą wiadomością już wkrótce będzie narodzenie Jezusa Chrystusa Odkupiciela, który ukochał człowieka.
Dobre wiadomości kojarzą mi się przede wszystkim z prawdą, powinny być prawdziwe, a to zależy już od dziennikarzy. Niestety, wiele jest różnych mediów, które karmią nas złymi wiadomościami i niepotrzebnie zajmują się bzdurami.

A jak jest z marzeniami? Na pewno warto je mieć i warto je realizować...
Dla mnie marzeniem jest to, żebyśmy z żoną byli jak najdłużej w takiej wspaniałej komitywie, bo moja żona jest dla mnie kimś zupełnie wyjątkowym.
Chciałbym też, żeby Polska była Polską i to, co kiedyś nasi przodkowie wszczepili w nasze serca: Bóg - Honor - Ojczyzna. Nie zapominajmy o Polsce, kochajmy Polskę, bo to największa wartość w tych zwariowanych czasach. Pozdrawiam Gdańsk.

To bardzo cenne i budujące, że taka osoba jak Pan, znana i podziwiana, odnosząca sukcesy na całym świecie, podkreśla rolę Boga, mówi o miłości do żony, a także porusza temat patriotyzmu. Sądzę, że to dobry przykład dla innych i recepta jak osiągnąć wewnętrzną równowagę. Dziękuję i życzę Państwu samych dobrych wiadomości!

pytania zadawała Marta Polak

opal copy