Previous następna
Nr 5/2012 ...
Nr 4/2012 ...
Nr 3/2012 ...
Nr 1-2/2012 ...
nr 12/2011 ...
Nr 11/2011 ...
Nr 8-10 ...
Nr 7/2011 ...
Nr 6/2011 ...
Nr 5/2011 ...
Nr 3-4/2011 ...
Nr 1-2/2011 ...
Nr 9/2010 ...
Nr 7-8/2010 ...
Nr 6/2010 ...
Nr 5/2010 ...
Nr 3-4/2010 ...
Nr 1-2/2010 ...
Nr 12/2009 ...
Nr 11/2009 ...
Nr 10/2009 ...
Nr 9/2009 ...
Nr 7-8/2009 ...
Nr 6/2009 ...
Nr 5/2009 ...
NR 3/2009 ...
Nr 2/2009 ...
Nr 1/2009 ...

Lech Wałęsa - teraz jest czas na budowanie Nr 9/2009

DSCN3323Z wielką przyjemnością przedstawiam Państwu wywiad, który przeprowadziłam z Panem Prezydentem Lechem Wałęsą w dniu 10 sierpnia 2009 roku w jego biurze w Zielonej Bramie. Zapraszam!

Panie Prezydencie niedawno gościł Pan na XV Festiwalu Przystanek Woodstock w Kostrzyniu nad Odrą. Jakie były Pana wrażenia?

Tam jest dość specyficzna młodzież, ale nie zastanawiałem się jaka to młodzież, no bo to nie moja rola. Pojechałem tam by im pogratulować piętnastu lat trwania tego Festiwalu. Dawałem im najwyżej 5 lat, a tymczasem to już XV Festiwal. W związku z tym, że jestem z pokolenia ich dziadków ostrzegłem, że w młodości popełnia się błędy. Ja też je popełniałem, ale trzeba uważać, by nie popełniać za dużych błędów, żeby można się było z nich wykaraskać.To były te dwa tematy, które tam starałem się przekazać. Rzeczywiście ten Festiwal to wspaniała sprawa, ale i trochę niebezpieczna. Tam była masa ludzi, a nie było podziału na żadne sektory. Było wszystko razem - ludzie, namioty, samochody, motocykle, rowery. Gdyby tam wybuchła jakaś panika... przerażające. Jednak trzeba przyznać, że Owsiak, tu chwała mu za to, panuje nad tym wszystkim, ładnie to ustawia, tyle lat dobrze to wychodzi, więc nie ma mu co mieszać. Niech nam żyje 100 lat!

 

Odbywa Pan też wiele innych spotkań np. w dniu 6 sierpnia był Pan na forum zorganizowanym przez Młodzieżową Radę Miejską w Dobrym Mieście koło Olsztyna. Jak ocenia Pan zaangażowanie i stan wiedzy młodych ludzi o naszej najnowszej historii?

Jak jest taki niejednolity zbiór młodzieży to trudno mi ocenić, bo inaczej patrzą licealiści, inaczej studenci, a inaczej młodzież pracująca. Każdy ma taki środowiskowy punkt widzenia. Młodzi pytają o przeszłość, o wątpliwości dotyczące historii, bo jednak decyzje były trudne i niejednoznaczne. A więc próbuję wyjaśniać, a oni z kolei próbują zorientować się jakie są wizje Polski, Europy i świata i jak się umieścić, jak odnaleźć się w tych wizjach, jak zrobić interes, karierę itd. Tak wynika z ich dociekań, dyskusji i to jest chyba prawidłowe.

 

Ma Pan wielkie zasługi, ale ciągle są ludzie, którzy tego nie doceniają, a nawet Pana obrażają, co przyznam bardzo mi się nie podoba. Co pozwala Panu znosić te przykre słowa pod swoim adresem?

Jeśli ktoś obraża, a robi to z nieświadomości, trzeba to zrozumieć. W tym kraju zdradzano, w tym kraju sprzedawano, kupczono. Nasz kraj ma taką historię, dlatego przetrwał, że tak się zachowywał, że był podejrzliwy, nie do końca wierzył. Mamy obciążenia z przeszłości, trzeba to zrozumieć.

Natomiast jeśli ktoś robi to celowo, jak wie, że tak nie jest jak mówi, to już jest brzydkie i to mnie też irytuje. Starałem się przekonać, bo ja robiłem wszystko na miarę mojej wiedzy i odwagi. Gdybym mógł coś zrobić lepiej i mądrzej to bym to zrobił. A jeśli ktoś jeszcze bardziej docieka i podważa, to ja go wtedy oskarżam: Wiedziałeś, a nic nie zrobiłeś. Jesteś zdrajcą i trzeba cię oskarżyć o zaniechanie, a to się odbyło kosztem ojczyzny. Nie boję się żadnej konfrontacji, dlatego, że ja naprawdę robiłem to w co wierzyłem, a za wiarę się nie karze. A wyjaśniać trzeba, to fakt. Wszyscy płacą rachunki, ja też muszę, ale idę do przodu.

 

Czy można przypuszczać, że z biegiem lat Pana dokonania będą dla tych ludzi bardziej oczywiste?

Samo docenianie może tak, może nie... Mam nadzieję, że jutro pokolenia będą przekonane, że warto było to zrobić. Czym dalej od tego będzie tym bardziej będzie to widać, że warto było, że zwyciężyliśmy ładnie, że było to pierwsze zwycięstwo na drodze do globalizacji, że było we wspaniałym stylu po tej walce, po granicach, po tym wszystkim, że był tam piękny zamysł sprowadzić przedstawicieli wszystkich zawodów, postawić kamery, światła i powiedzieć w twarz komunizmowi - Nie chcemy więcej!

To był dobry zamysł i on będzie coraz bardziej wynikał z logiki i z doświadczenia, ale też i z interesów bezpośrednich. Jak politycy będą rysować ładne wizje

i każdy człowiek będzie mógł wybrać, znaleźć pracę i zrobić karierę, pieniądze - o, to będą mówić jak to się ładnie stworzyło. I dlatego wszystko zależy od tego jak przyszłość zostanie wykorzystana. Jak źle - to ktoś powie: co to było, jakieś głupie zwycięstwo itd.

 

Czy sierpień jest dla Pana szczególnym miesiącem?

Właściwie nie tak bardzo. W swoim życiu miałem tych dat dużo więcej. Miałem rok 70 taką właściwie podstawę, potem kompromisy, które mało kto rozumie do dzisiaj, Elektromontaż, gdzie był pięknie wygrany strajk, ale zakład był mały, potem następne strajki, okrągły stół. Patrzyłem na wywracanie muru berlińskiego, na Czechosłowację, na rozstrzelanie Ceausescu ... Dla mnie ten sierpień jest ważnym momentem, ale ja go widzę w łańcuchu zdarzeń.

 

Jak będzie Pan spędzał w tym roku rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych?

Mimo, że już jest sierpień, jeszcze nie wiem, zastanawiam się, przyglądam się sytuacji. Będę tam, gdzie będzie warto, gdzie będzie miało to sens.

 

W przyszłym roku będzie już 30. okrągła rocznica. Jaki Pan przewiduje przebieg obchodów?

Ja walczyłem o wolność, o demokrację i ona jest. Kiedy trzeba było budować jedność to ja ją budowałem. Teraz kiedy jest demokacja każdy próbuje gdzieś się ustawić. A mnie trudno się ustawić, bo ja byłem ponad demokracją, w monopolu w walce. Walczyłem o demokację. Musimy się nauczyć obchodzić tę rocznicę. Był okres w walce, że musiał mieć związek zawodowy te idee, rocznice i jakieś ojcostwo. A teraz to się przeniosło na państwo, na kraj i to trzeba przekazać do państwowej tradycji, a nie do związkowej.

 

Dużo jeździ Pan po świecie z wykładami. Jakie są ich tematy? O co ludzie najczęściej pytają Pana zagranicą?

To jest tak - zapraszają mnie politycy, młodzież, studenci, ale także i różne grupy zawodowe. Każda grupa jest trochę inna i czego innego wymaga. Grupy zawodowe np. fryzjerzy czy kucharze, bo i od nich były zaproszenia, mają swoje coroczne lub inne spotkania i tam się trochę nudzą. W związku z tym patrzą na listę - kto by nas tu rozweselił i ... czasem trafia to na mnie! Zadają pytania albo dają mi wolną rękę. Chcą się dowiedzieć o sprawach związanych z historią albo o koncepcji rozwoju państw i świata. Mówię ok. 30 - 40 minut, na prowokację. I kończę wykład tak: Albo poprawcie moje pomysły albo je realizujcie. Odddaję głos i jest młócka. Jest dużo pytań, ale jak już widzę, że pytania się powtarzają to kończymy. Zwykle wszystko trwa godzinę do półtorej.

 

Jaki był najbardziej egzotyczny kraj Pana wykładów?

O, różne np. Ekwador, Japonia, dalekie wyspy...

 

Rok 2010 będzie rokiem wyborów prezydenckich w Polsce. Czy poprze Pan kandydaturę Donalda Tuska?

Jeśli będzie kandydował to na dzisiaj moja decyzja jest TAK. Jednak co będzie za rok zobaczymy. Jeszcze jest dużo czasu. Poza tym nie wiadomo czy on będzie chciał kandydować. W jego wieku lepiej jest być premierem, bo premier ma więcej możliwości zrobienia czegoś, a funkcja prezydenta jest bardziej dekoracyjna.

 

Jeśli chodzi o wybory to najważniejsze jest by frekwencja była jak największa. Jak ludzi zmobilizować do wyborów?

Musimy wymagać od polityków żeby mieli konkretne, precyzyjne koncepcje polityczne. I żeby każdy wyborca widział swoje miejsce w tych wizjach albo żeby wiedział, że jakaś wizja jest fatalna i nie ma tam dla niego miejsca. W przyszłości tak będzie. Na razie innego systemu nie mamy. Ten jest taki jaki jest. Róbmy z niego dobre wybory.

 

Jak Pan przyjął wybór Jerzego Buzka na stanowisko przewodniczącego Parlamentu Europejskiego?

Zgodnie z moją koncepcją, że Polsce udało się kiedyś zadziwić świat mamy doświadczenia, najlepiej rozumiemy przyszłość. Europa to wie, stawia na Polskę i wierzy, że polskie doświadczenia mogą i teraz pomóc w tej nowej epoce, gdzie wymaga się nowych programów, nowych struktur, bo kryzys je powoduje.

 

Niedawno syn Jarosław zostal europosłem. Czy jest Pan dumny z syna?

Jest samodzielny, kompletnie wyłamał się z kurateli. To dobrze, tak ma być.

 

Niedawno spotkał się Pan z przedstawicielami UEFA w Gdańsku. Jakie emocje budzi w Panu Euro 2012 ?

Jestem honorowym obywatelem wszystkich miast Trójmiasta i wszędzie tam, gdzie mnie proszą, gdzie mogę pomóc to w miarę możliwości i czasu służę swoją osobą.

We Francji dobrze stoję, Platini mnie dobrze zna więc poproszono mnie i wspieram te działania.

 

Ostatnio Pan blipuje. Jak to działa?

Technika jest taka jaką mamy i musimy w tę technikę iść i z niej korzystać. To jest taki telefon multimedialny, robi zdjęcie i w ciągu niecałej minuty przesyła je na stronę internetową. Można też wpisać tekst. Zaraz Pani też znajdzie się w internecie na mojej stronie.

 

I rzeczywiście - zrobiono nam zdjęcie i Pan Prezydent osobiście, bardzo szybko i sprawnie umieścił je na stronie www.lechwalesa.blip.pl. Podeszliśmy do monitora i zdjęcie było już na nim widoczne. Dzięki tej metodzie w internecie znajdują się dokładne informacja o tym, co Pan Prezydent robi każdego dnia, gdzie był, z kim się spotykał. Relacje znajdują się również na innej stronie Lecha Wałęsy www.mojageneracja.pl/1980.

 

Panie Prezydencie czy cieszy Pana fakt, że ukazały się talary gdańskie z Pana podobizną, a niedawno również denary usteckie?

Kiedyś takie rzeczy mnie bardzo cieszyły, teraz nie mam na to czasu. Jeszcze się nie cieszę. Zawsze myślę, że kiedy będę na emeryturze, bez tych wyjazdów, wykładów, to wtedy będę czyścił ordery i cieszył się.

 

Jaka jest Pana opinia o koszulkach z Pana podobizną, które mają się ukazać w przyszłym roku z okazji 30 rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych?

Nikt mnie nie poinformował o tym na poważnie. Myślałem, że to są żarty, ale jeśli ktoś zarabia i jest szczęśliwy, to jego sprawa.

 

Przez te wszystkie lata słuchając Pana wypowiedzi często dochodziłam do wniosku, że ma Pan jakąs intuicję, siódmy zmysł. A jak Pan sam nazwie tę swoją umiejętność i dar?

Oczywiście co mi Pan Bóg daje to ja nie wiem. Ja byłem wychowywany na prymusa, ale na takiego prymusa życiowego. Jak się za coś zabrałem, to starałem się zrobić to najlepiej, ale nie wrednie, tylko uczciwie, wymodlić, dowiedzieć się co i jak. Chciałem uczciwie być najlepszym i w związku z tym różne rzeczy dostawałem do rozwiązywania. Zawsze starałem się maksymalnie dobrze to zrobić.

Mówi się, że jest inteligencja wrodzona i nabyta. Nie znam się na tym, ja tylko staram się dobrze rozwiązywać różne krzyżówki życiowe. Jak się na coś zdecyduję to robię to z pełnym przekonaniem. U mnie jest albo - albo. Stąd mam czasami problemy, bo ludzie są tacy... bardziej bezbarwni.

 

Co Pan czuł kiedy okazało się, że nie został Pan wybrany na prezydenta na kolejną kadencję?

W mojej koncepcji walczyłem o coś innego. Ja walczyłem o program i struktury. Jeśli wybrano inny program starałem się zrozumieć dlaczego. Byłem szczęśliwszy niż gdyby mnie wybrano. Ja traktuję poważnie swoją robotę, a ta robota była tak ciężka, więc ucieszyłem się, że wreszcie odpocznę. Ale jestem patriotą, do dyspozycji i żadnej pracy się nie lękam.

 

Jakie to są dla Pana dobre wiadomości?

Kwestia ocen co dla kogo jest dobre. Nie zapomnę takiego przykładu. Małżeństwo koło Lipna, mieli dom, dzieci, oboje pracowali, ona chyba w sklepie mięsnym. Dobrze im się żyło. I w tej swojej szczęśliwości wygrali milion złotych, a 30 - 40 lat temu to było bardzo dużo pieniędzy. Kupili samochód. Mąż wypił, więc prowadziła żona. Nieszczęśliwy traf, wypadek. Zabiła męża i dwoje dzieci. Szczęście prysło. Potem mówiła w wywiadzie: wolałabym wpaść na manko, siedzieć w więzieniu, potem wyjść i miałabym męża, może jedno dziecko, a tak nie mam nikogo. Szczęście obróciło się w nieszczęście.

 

A często jest odwrotnie - wielkie nieszczęście dobrze się kończy...

Tak, tak jest w życiu.

 

Jakich dobrych wiadomości oczekuje Pan dla Gdańska?

Ja chciałbym tylko zrozumienia i budowania. Bo rozbierać i burzyć - to już było, ja sam to robiłem. Teraz jest czas na budowanie, w szerokim znaczeniu. I niech każdy buduje to na czym się zna, niech robi to maksymalnie dobrze. Cieszę się jak widzę różnego rodzaju budowy - stadiony, ulice, domy, mieszkania. Cieszę się z wszelkiego budowania.

 

Panie Prezydencie, a czego oczekuje Pan dla siebie?

(z uśmiechem) O, ja mam 66 lat, chciałbym tylko, żeby rano przy goleniu maszynka była dobra...

 

O, w to nie wierzę! Jeszcze ma Pan wiele do zdziałania...

Chciałbym żeby się moim córkom i synom udawało, żeby mieli więcej samodzielności, żeby nie popełniali błędów, które ja popełniałem.

żeby rozumieli życie.

 

Oby się spełniło. Panie Prezydencie serdecznie dziękuję za rozmowę. Życzę wiele zdrowia i sukcesów, jest Pan naszym dobrem narodowym.

 

rozmowę przeprowadziła Marta Polak

 

opal copy