Waldemar Krupowicz na Stogach
Jako Gdańszczanin na „podwieszkę” mam kilka miejsc, dokąd z chęcią przybywam, żeby… pobyć. Jednym z tych wspaniałych miejsc jest Biblioteka Społeczna na Stogach prowadzona przez Stowarzyszenie „Przyjazne Pomorze”. Pan Jan Urbanik i Dorota Kaczmarek potrafią wytworzyć tam miłą atmosferę i rzeczywiście wykonują bardzo ważną pracę. Prócz działalności ściśle związanej z biblioteką, organizują kółka zainteresowań, koncerty, spotkania, zarówno dla dzieci jak i dorosłych.
Tym razem ma być wieczór autorski Pana Waldemara Krupowicza, autora związanego z Wydawnictwem „KOZIOROŻEC”.
Pan Waldemar jest twórcą fraszek. Gatunku bardzo wymagającego szczególnie zwięzłości, tak, aby w niewielkiej formie móc zmieścić wystarczająco dużo treści. Pan Waldemar wydał w „KOZIOROŻCU” dwa tomiki „Fraszki Waldemara” oraz „Fraszki na bis”, a nowe fraszki ciągle są zapisywane w legendarnym notesie.
Sięgam do niezawodnego Gutenberga, czytam: Fraszka (z włoskiego „frasca” gałązka, w poezji nazwa obejmuje drobne utwory satyryczne lub liryczne zbliżone do greckich lub łacińskich epigramatów. Ojciec literatury polskiej nazywał je po swojemu „figlikami”. Niestety nie trafiłem na odpowiednie figliki Pana Mikołaja. Znalazłem za to dość sporo fraszek Mistrza z Czarnolasu. Jego można nazwać Ojcem polskiej fraszki. Pan Waldemar zatem mieści się w gronie Jego uczniów.
Treść fraszki dotyczy wszystkiego co związane z życiem człowieka. Jest więc u Kochanowskiego opis życia dworskiego i życia … codziennego.
(…) taki to mój żywot między tymi pany
Kładłem się spać trzeźwy a wstanę pijany
Jan Kochanowski „O doktorze Hiszpanie”
O sprawach codziennych a nawet intymnych:
Jeśli nie grzeszysz, jako powiadasz
To czemu się miła! Tak często spowiadasz
Jan Kochanowski „Na nabożną”
Siłą rzeczy, teraz nie mogę opuścić uczty z fraszkopisarzem, znanym mi osobiście.
Zgodnie ze swoim zwyczajem przyjeżdżam na Stogi nieco wcześniej… i bardzo dobrze. Zabłądziłem, zamiast do Biblioteki trafiłem na bramę Lotosu. Na szczęście zdążyłem prawie na czas, tylko… nieco wcześniej.
Przywitał mnie Pan Jan Urbanik:
– Siadaj, chcesz pograć na flecie poprzecznym? – pyta i przedstawia mnie siedzącej w czytelni Pani a następnie znika. Z mojej strony byłby to wielki tupet, zacząć używać instrumentu widzianego zaledwie kilka razy w życiu i to z daleka. Mówię do Pani, że niestety zazdroszczę ludziom grającym na jakimkolwiek instrumencie.
– Kiedyś w dzieciństwie i młodości, grywałem koncertowo… na nerwach moim wychowawcom, grać na instrumentach i śpiewać, niestety się nie nauczyłem – tłumaczę.
Pani się śmieje.
Po chwili przychodzi nauczycielka, panie zabierają swoje rzeczy i idą na próbę.
Idę do księgozbioru. Pan Jan z pomocnicą robią inwentaryzację.
– Weź sobie książkę i poczytaj – słyszę, tu się pracuje.
Wychodzę do biblioteki, na szczęście zaczynają schodzić się goście. Przychodzi też Główny Bohater wieczoru i szefowa wydawnictwa „KOZIOROŻEC”, prezes Stowarzyszenia Dobrych Wiadomości – Marta Polak.
fot. Jan Urbanik
Rozpoczyna się uczta, czytanie fraszek Waldemara:
Najsłynniejszym
zbiegiem
w historii ludzkości
jest zbieg okoliczności.
Jest takie państwo
które w swej nazwie
tylko jedną literkę
ma nazywa się ono
SamoA.
Sprzedawałem moje fraszki
na łóżku polowym
ale się nie udało.
Dopiero na pniu
lepiej mi się sprzedawało.
Co chwila czytanie zostaje przerwane śmiechem, a także padają pytania o życie zawodowe. Okazało się, że Pan Waldemar bywał w swoim życiu zawodowym wiele lat na Kubie i w Iraku, o czym ciekawie opowiadał.
Przypominam sobie anegdotę z dawnych lat: Komitet Centralny postanawia wysłać towarzysza X na Kubę. Ten się broni, towarzysze wszystko tylko nie to!
– Dlaczego? – Zdziwienie – Nie chcecie wykonać polecenia partyjnego?!
– Byłem za cara w Rosji, on rusyfikował, za Hitlera w Niemczech wiadomo co robił, a teraz na stare lata, chcecie mnie na Kubę?! Co Castro ze mną zrobi???!
Niestety nie udało mi się wtrącić tej anegdoty na spotkaniu.
Po opowieściach o życiu codziennym w Iraku nadchodzi czas na kolejne fraszki:
Przywiązywanie wagi
nieraz mnie wkurza
szczególnie jeśli
waga jest zbyt
duża.
Jeśli w żadnej pracy
nie wykazujesz się
pozytywnym
wynikiem
zostań politykiem.
Popularności moich
fraszek nie da się
już zmierzyć
w żadnej skali.
Ostatnio nadeszły
zamówienia
z Korei Północnej
i Somalii.
Jedną z proponowanych
dodatkowych czynności
lekarza pierwszego kontaktu,
którą często się wymienia
ma być udzielanie
ostatniego namaszczenia.
Zawsze się skarży
na brak czasu
ucieka się do wymówek.
Chyba nie zdąży
na własny pochówek.
Który z papierów
jest zawsze
niezachwianie wartościowy?
Odpowiedź:
Papier toaletowy.
Chłopczyk w liście
do Mikołaja:
„Przyślij mi braciszka”
Ot zachciało mu się.
A Mikołaj na to:
„Przyślij mi mamusię”.
I tak oto w wesołym nastroju przebiega wieczór autorski Waldemara Krupowicza.
Jeszcze kilka jego fraszek:
Ponieważ autorytet
mężów zaufania
w komisjach wyborczych
został nadwątlony
mają ich zastąpić
zaufania żony.
Mam kotka
i to ma dobrą stronę
bo mogę z nim ćwiczyć
odwracanie ogonem.
Powinno być
przedmiotem
szkolnej nauki
za co, kiedy
i jak
trzymać kciuki.
Program promocji
moich fraszek
wywołał zainteresowanie
duże
Będą w nim
kwartet heavy metal,
występy linoskoczków
i taniec na rurze.
Czas kończyć spotkanie. Dorota Kaczmarek wręcza kwiaty autorowi.
Dorota Kaczmarek i Marta Polak fot. Jan Urbanik
Spotkanie z Waldemarem Krupowiczem zostało uwiecznione kamerą Jana Urbanika.
To był naprawdę dobrze wykorzystany wieczór.
Jan Przęczek
zdjęcia Marta Polak