Arthur de Fer "Zły Wilk i Królowa Śniegu"
Bajki nie takie bajkowe...
Muszę przyznać, że mam problem z przypisaniem „Złego Wilka i Królowej Śniegu” do właściwego gatunku literackiego. Czy to bajka? Czy to baśń? Przywołując z pamięci twórczość Ignacego Krasickiego czy braci Grimm, można stwierdzić, że opowiastki Arthura de Fer nie są ani typową alegoryczną przypowieścią z życia zwierząt o charakterze satyryczno – dydaktycznym, ani fantastyczną opowieścią o ponadnaturalnych postaciach i zjawiskach. Autor balansuje między gatunkami, czerpiąc z jednego i drugiego, co trzeba chyba uznać za „znak czasów”, bo w podobny sposób postępują nie tylko pisarze, ale też filmowcy.
Wprawdzie postaci z jego książki „ukradły” imiona bohaterom znanych baśni, ale ich perypetie uczuciowe są nad wyraz współczesne. W opisie relacji damsko- męskich znajdziemy sporo obserwacji z życia codziennego i osobistych doświadczeń autora, jego przyjaciół i znajomych.
Przewrotne poczucie humoru autora znajduje odzwierciedlenie szczególnie w języku „bajkowych” postaci. Posługują się one potoczną polszczyzną, językiem literackim i mową stylizowaną na staropolszczyznę. Ten melanż może drażnić językowych purystów, ale dbałość o czystość i poprawność języka nie jest dzisiaj w cenie. Chociaż muszę przyznać, że niektóre powiedzonka wpadły mi w ucho, więc „już kończę i idę w suche liście".
(DJ)
"Zły Wilk i Królowa Śniegu", Arthur de Fer
Wydawnictwo Koziorożec, Gdańsk 2015